Książka „Ostatnie dziecko lasu. Jak ocalić nasze dzieci przed zespołem deficytu natury” autorstwa Richarda Louva to ciekawa lektura, która przypomina nam o kluczowej roli, jaką odgrywa natura w naszym życiu. Autor stawia tezę, że dzieci i dorośli potrzebują kontaktu z naturą w celu zachowania zdrowia fizycznego i psychicznego, a brak tego kontaktu może prowadzić do szeregu problemów, w tym do tzw. „zespołu deficytu natury”.
Należę do tego grona osób, których dzieciństwo kojarzy się z nieustannym przesiadywaniem na łonie natury. Wyprawy do lasu, zabawy na trzepaku oraz ciągłe odkrywanie świata towarzyszyły mi każdego dnia. Widząc obecne trendy wychowywania dzieci, coraz rzadsze wychodzenie na zewnątrz oraz „zamknięcie się w telefonie” poszukuje książek, które przypomną mi dawne czasy i wzniecą tą 'dziecięcą euforię”.
Co znajdziecie w książce „Ostatnie dziecko lasu”? Przede wszystkim autor opowiada jak kiedyś wyglądało dzieciństwo, powraca myślami do dawnych lat i porównuje obecny stan rzeczy. Porusza kilka płaszczyzn, w tym także temat infrastruktury, która szczególnie w miastach uległa przekształceniu. Dużą część książki poświęca mediom oraz ich roli w kształtowaniu stosunku do środowiska. My rodzice oraz cała społeczność często buduje fałszywy obraz natury, prezentując ją jako niebezpieczną. Tym samym budujemy strach i lęk przed tym, co nieznane. Plusem książki są liczne badania naukowe, które autor przytacza w poszczególnych rozdziałach. Zwraca uwagę na stan zdrowia dzieci, liczbę wzrastających recept na leki przeciwdepresyjne, otyłość oraz nadpobudliwość. Poważnie krytykuje nadopiekuńczość rodziców oraz strach przed spontanicznością i wolnością dzieci. Dorośli po pandemii obawiając się wirusów oraz bakterii izolują dzieci w kontakcie z rówieśnikami. Celowo omijają miejsca zatłoczone i chodzą z chusteczką w ręce.
Książka jest dość obszerna. Zastanawiałam się, co autor może zawrzeć w tak grubej książce dotyczącej kontaktu człowieka z przyrodą. Odpowiedź znalazłam po kilku przeczytanych rozdziałach – opisy przyrody i wspomnienia. Osobiście jestem fanką konkretnych i rzeczowych książek, bez zbędnych epitetów i metafor. Tutaj bardzo się zawiodłam, ponieważ dodatkowe opisy 'nabijały strony”, nie wnoszą nic w przekaz dla czytelnika. Bardzo ciężko było mi przebrnąć przez wszystkie rozdziały. Przyznam z ręką na sercu, że pod koniec książki omijałam już opisy i szukałam konkretów. Ponieważ często odczuwałam powtórzenia oraz brak spójności.
Podsumowując uważam, że warto przeczytać książkę „Ostatnie dziecko lasu” dla samej idei zwrócenia uwagi na problem natury i jej kontaktu z dziećmi. Powiększająca się przepaść pomiędzy dziećmi a światem natury niesie ze sobą konsekwencje społeczne, duchowe oraz psychologiczne. Bliski kontakt ze światem przyrody pomaga pobudzić kreatywność, wycisza oraz relaksuje. Obecnie dzieci spędzają zbyt wiele czasu na oglądaniu bajek, grając w gry komputerowe czy przeglądając telefon. Tracą kontakt z rówieśnikami, a to przecież na placu zabaw dzieci bawiące się poznają najwięcej przyjaciół. Zamknięcie się i izolacja postępuje za zgodą rodziców, którzy podobnie jak dzieci zatraciły kontakt ze środowiskiem. Mają zbyt wiele obowiązków i punktów do odhaczenia z listy, przesuwając zabawę na dworze na sam koniec dnia (jeśli oczywiście wystarczy czasu). Czytając książkę w mojej głowie wielokrotnie pojawiał się smutek zmian, których nie jesteśmy w stanie zatrzymać, jeśli sami tego nie będziemy chcieli. Ta książka zmusza do refleksji. Mam jednak nadzieję, że na rynku pojawi się dużo więcej pozycji, które poruszą ten problem. Aktualne pole wyboru jest dość wąskie, skąd tak moja niska ocena książki.
Ocena: 6/10
Wyprawka do przedszkola - o czym trzeba pamiętać