Książka Lenore Skenazy „Dzieci wolnego chowu” to inspirujący przewodnik dla rodziców, którzy pragną przywrócić swoim dzieciom trochę niezależności i swobody w dzisiejszym zorganizowanym świecie. Książka całkowicie różni się od innych pozycji, ponieważ spostrzeżenia autorki oraz styl w jakim pisze są bardzo indywidualne oraz oparte na własnym doświadczeniu. Co ciekawe dziennikarka założyła ruch Free Range Kids (Dzieci wolnego chowu), który od kilku lat wspiera rodziców.
Autorka książki, zyskała popularność dzięki eksperymentu, w którym pozwoliła swojemu 9-letniemu synowi samodzielnie wrócić do domu metrem w Nowym Jorku. Była to dość kontrowersyjna decyzja, której do dzisiaj większość rodziców nie podjęłaby. Głównym przekazem poradnika jest przekonanie nas, że istnieje wiele korzyści płynących z bardziej swobodnego wychowania dzieci. Dzieciństwo z naszych lat całkiem różniło się od dzisiejszej formy wychowania. Zmieniła się również technologia oraz niebezpieczeństwa, które czyhają na dzieci i rodziców. Warto jednak zatrzymać się chwilę i zastanowić czy wir, w który wpadliśmy nie odbiera naszym dzieciom samodzielności i radości z dzieciństwa. O tym właśnie jest ten poradnik, która rozpoczyna się od fascynującej anegdoty o samodzielnym podróżowaniu dziecka, skłania do refleksji nad naszymi obawami i nadmierną kontrolą nad potomstwem. Skenazy argumentuje, że przesadna troska i nadopiekuńczość mogą ograniczać rozwój dzieci, pozbawiając je okazji do nauki i samodzielności.
Jednym z kluczowych punktów książki jest pomysł na zrozumienie ryzyka i sposobu, w jaki go oceniamy. Autorka zachęca do racjonalnego podejścia i nauki dzieci, jak rozpoznawać i radzić sobie z potencjalnymi zagrożeniami. Przekonuje, że dzieci, które uczą się podejmować decyzje i ponoszą odpowiedzialność, rozwijają się lepiej niż te, które są stale chronione przed wszelkimi potencjalnymi niebezpieczeństwami. Mowa o rodzicach, którzy izolują dzieci od rówieśników, zabraniają uczestniczyć w różnych wydarzeniach, a przede wszystkim decydują za dziecko.
Kolejnym istotnym aspektem książki jest idea, że dzieci potrzebują czasu na wolną zabawę i eksplorację świata na własną rękę. Autorka podkreśla, że zbyt duża ilość zajęć pozalekcyjnych i nadmierna organizacja czasu dziecka mogą prowadzić do stresu i braku czasu na kreatywną zabawę. A przecież nic tak nie rozwija jak zabawa, która jest swobodna i kreatywna. Aktualnie dzieci w ciągu dnia mają coraz mniej czasu na nudę i chwilę dla siebie. To częsty syndrom wpychania dziecka w dorosłość i dodatkowe obowiązki.
Jednym z najważniejszych przekazów „Dzieci wolnego chowu” jest przekonanie, że dzieci są bardziej odporne, niż im często przypisujemy. Lenore Skenazy zachęca rodziców do zaufania swoim dzieciom i dawania im szansy na samodzielne rozwiązywanie problemów. Doskonale pamiętam moje obawy przed przedszkolem i samodzielnością córki. Tak bardzo się myliła, a wystarczyło jej po prostu zaufać.
Osobiście książka dała mi nowe spojrzenie na podejście do wychowania córki. Aczkolwiek kilka rozdziałów nawiązuje do innego stylu życia, niż u nas w Polsce. Te informacje nie były dla mnie przydatne. Mimo wszystko poradnik oceniam bardzo wysoko wśród tytułów bibioteczki rodzica. Zwróćcie uwagę na to, że wydajemy fortunę na gadżety zapychające dom, sterczymy z nosem w telefonie oraz wierzymy w każde słowo ekspertów od wychowania. Czy nie popadliśmy w lekką przesadę? Czy nie wystarczy zaufać swoim dzieciom?
Podsumowując, „Dzieci wolnego chowu” to inspirująca lektura dla rodziców, nauczycieli i opiekunów, którzy pragną zapewnić dzieciom zdrowszy i bardziej samodzielny rozwój. Lenore Skenazy przekonuje, że warto dać dzieciom szansę na wolność, eksplorację i naukę poprzez doświadczanie świata na własną rękę. To książka, która skłania do refleksji i może zmienić nasze podejście do wychowania dzieci.
Ocena: 8/10
Wyprawka do przedszkola - o czym trzeba pamiętać